Maszt w Gliniance postawili nocą. Mieszkańcy pytają: czy ktoś tu próbuje nas ograć?

Zaczęło się od zaskoczenia, skończyło na gniewie. Mieszkańcy Glinianki, gminy Wiązowna, przecierali oczy ze zdumienia, gdy niemal z dnia na dzień wyrósł im przed domami 70-metrowy maszt telekomunikacyjny. Bez zapowiedzi, bez konsultacji, bez ich zgody. W tle cisza władz, nocne roboty budowlane i… poczucie, że ich głos się nie liczy.
Glinianka mówi “dość” – jak doszło do budowy masztu bez wiedzy sąsiadów?
Wyobraźcie sobie: mieszkacie w spokojnej, zielonej okolicy. Czasem budzi Was śpiew żurawi, z okna widać pola i lasy. Aż pewnego dnia, tuż za ogrodzeniem, pojawia się 70-metrowy maszt telekomunikacyjny. Bez zapowiedzi, bez pytania Was o zdanie. Taki właśnie scenariusz przeżyli mieszkańcy Glinianki w gminie Wiązowna. I choć brzmi jak fabuła filmu – to niestety lokalna rzeczywistość.
FOT. Zdjęcie nadesłane przez mieszkańca Glinianki
Decyzję o warunkach lokalizacji inwestycji podpisał wójt. Problem? Uznano, że jeśli działka, na której stanie maszt, nie styka się bezpośrednio z posesją mieszkańców – to nie są oni stronami w postępowaniu. A że dzieliło ich zaledwie 30 metrów od budowy? Tego nikt już nie uznał za istotne. Wystarczyło wywieszenie ogłoszenia w urzędzie. Tyle. Ani słowa w mediach społecznościowych, ani w lokalnej prasie. Jakby ktoś bardzo nie chciał, żeby mieszkańcy w ogóle dowiedzieli się o planach.
Czy natura i prawo zostały tu potraktowane jak przeszkoda?
Glinianka to nie byle jaka okolica – to obszar Natura 2000 i warszawski obszar chronionego krajobrazu. Teren, który zamieszkują żurawie, miejsce, gdzie każdy inwestycyjny krok powinien być stawiany ostrożnie, z poszanowaniem dla środowiska. A jednak – nie przeprowadzono oceny oddziaływania na środowisko. Dlaczego? Bo osoby, które mogłyby taki wniosek zgłosić, nie zostały dopuszczone do głosu.
Mieszkańcy nie zdążyli zareagować w odpowiednim czasie, więc decyzja się uprawomocniła. I chociaż obecnie mogą próbować ją unieważnić w drodze wyjątkowych procedur – takich jak stwierdzenie rażącego naruszenia prawa – to szanse są, choć małe.
FOT. Zdjęcie nadesłane przez mieszkańca Glinianki
Wójt powinien był dostrzec, że nie chodzi tu tylko o metry między działkami, ale o ludzi, którzy będą codziennie patrzeć na ten maszt z okien kuchni, balkonów i ogródków. Ludzi, których nikt nie zapytał o zdanie. Dlaczego?
Maszt już stoi, ale walka trwa – mieszkańcy nie składają broni
Choć formalności zostały dopełnione, to mieszkańcy Glinianki nie zamierzają się poddać. Budowa prowadzona była w weekendy i nocami. Bez odpowiedniego zabezpieczenia, bez nadzoru, bez respektowania zasad BHP. To nie są puste zarzuty – wszystko dokumentowane jest na bieżąco i zgłaszane Powiatowemu Inspektoratowi Nadzoru Budowlanego w Otwocku, który ma teraz wydać decyzję o pozwoleniu na użytkowanie masztu.
FOT. Zdjęcie nadesłane przez mieszkańca Glinianki
Mieszkańcy mają nadzieję, że PINB podejdzie do sprawy rzetelnie i nie dopuści do użytkowania obiektu, który – ich zdaniem – powstał w atmosferze pośpiechu, braku transparentności i niezgodności z prawem.
We wrześniu 2025 roku złożyli oficjalną petycję do Zarządu i Rady Powiatu Otwockiego, domagając się interwencji i wstrzymania inwestycji. Zwracają uwagę nie tylko na aspekt środowiskowy, ale też na rażące błędy proceduralne i brak szacunku do społeczności lokalnej.
My, niżej podpisani mieszkańcy Glinianki, w poczuciu odpowiedzialności za naszą małą ojczyznę i jej lokalne, ale ważne dla nas sprawy, zwracamy się z niniejszą petycją, wzywając do pilnej interwencji i podjęcia zdecydowanych działań mających na celu wstrzymanie budowy masztu telekomunikacyjnego o wysokości 70 metrów w sołectwie Glinianka II.
Inwestycja ta, niechciana przez lokalną społeczność, została zrealizowana w naszym sąsiedztwie w sposób rażąco niezgodny z obowiązującymi przepisami, pod osłoną nocy, z pogwałceniem zasad sztuki budowlanej oraz bez poszanowania dla unikalnych walorów przyrodniczych naszego regionu
- czytamy w petycji do Zarządu i Rady Powiatu Otwockiego, złożonej w połowie września 2025
To nie jest protest przeciwko rozwojowi technologii – mieszkańcy jasno zaznaczają, że chcą dobrego zasięgu, dostępu do internetu i cyfrowych usług. Ale nie za cenę ignorowania prawa, lekceważenia bezpieczeństwa i dewastacji przyrody.
Na koniec należy podkreślić, że nie jesteśmy przeciwnikami rozwoju gminy i powiatu poprzez zapewnienie dostępu do sieci telekomunikacyjnej i internetu. Wręcz przeciwnie, uważamy, że to ważny krok naprzód, który może przynieść wiele korzyści mieszkańcom. Jednak, aby ten rozwój rzeczywiście służył ludziom i prowadził nas w dobrym kierunku, musi odbywać się w sposób zrównoważony z poszanowaniem środowiska naturalnego. Tylko wtedy możemy być pewni, że nasze działania przyniosą trwałe korzyści dla obecnych i przyszłych pokoleń
- napisali mieszkańcy w petycji
I teraz pytanie: czy władze wsłuchają się w ten głos, czy znów zostanie on zagłuszony przez szum sygnału z masztu postawionego o kilka metrów za blisko?
Autor: ws